Dziennik #313/2024 - za dobrze by było
Dobry wieczór.
Z ledwością przeskoczyłam dzisiaj nad @poprzeczka, ale o powodach napiszę poniżej. Na szczęście zadanie zaliczone chociaż wystawiam sobie dużą, żółtą kartkę za dzisiejszy dzień.
O tym jak ważny to dla mnie jest dzień pisałam wcześniej, niemniej jednak nie sposób będzie się nie powtarzać. Ten dzień był turbo ważny i miałam na niego konkretny plan.
Bardzo źle spałam. Według zegarka spałam sześć godzin, ale czułam się jak po trzech. Wstałam totalnie nieprzytomna, zjadłam śniadanie i pojechałam na terapię. Nie chciało mi się. Całe moje ciało bolało i krzyczało, że potrzebuje odpoczynku. Nie wiem co takiego się stało, ale bolą mnie przedramiona, biodra i kręgosłup. Ból jest potworny, utrudniający swobodne funkcjonowanie. Jedynie jak siedzę to jest znośnie. Dlaczego? Co takiego się stało? Nie wiem. Mam teorię, że to po prostu musi być zachowana równowaga w przyrodzie, więc skoro roznosiła mnie euforia, że jestem już rok trzeźwa to coś dla balansu musiało się pojawić. Jak się okazało to wcale nie był koniec przygód.
Po terapii wróciłam do domu i próbowałam odpocząć, ale nie wychodziło mi to kompletnie. Na 14 byłam umówiona z koleżanką, żeby w ramach celebracji mojego roku abstynencji zjeść najlepszego burgera w mieście. Mam tam swojego ulubionego i właśnie go zamówiłam, a dostałam jakąś zamianę z wielką ilością cebuli. Nie wiem czy o tym mówiłam, ale ja nienawidzę cebuli całym sercem. I zamiast zachować się jak dorosły człowiek i poinformować, że nastąpił błąd w zamówieniu ja po prostu zepsułam swoje święto, wygrzebałam cebulę i zjadłam burgera, który nie był mój.
Źródło: fotografia własna
Potem pojechałyśmy do koleżanki na lody i ciacho. Dałam sobie dzisiaj wolne z dietą, ten dzień zasługiwał na tuszenie. I tak właśnie było. Objadłam się jak bąk. Wróciłam do domu w stanie już totalnego połamania. Połamanie + zmęczenie sprawiły, że uznałam, że położę się trochę do łóżka. Nie dane mi jednak było odpocząć, ponieważ sąsiad rozpoczął wiertarkowy koncert. Oczywiście dźwięki ustały jak wstałam, logiczne.
Wpłynęła dzisiaj wypłata, więc zapłaciłam za telefon, opłaciłam mandat, który dostałam w zeszłym miesiącu jakoś, zamówiłam sobie suplementy i tyle. Bez szaleństw, bo kasy mam nader mało. Wieczorem pojechałam po koleżankę, ponieważ poprosiła mnie o podwózkę. Nie zadbałam o siebie, bo powinnam leżeć w łóżku skoro jestem taka połamana, ale była w trudnej sytuacji, więc bardzo chętnie jej pomogłam.
W drodze powrotnej samochód uległ awarii. Tzn. tak mi się wydaje, że to zwiastuje jakąś awarię, ponieważ przygasło mi podświetlenie zegarów. Moje załamanie sięgało już zenitu, więc jak weszłam do domu to myślałam, że się rozpłaczę z tego wszystkiego.
Przytuliłam psa, wrzuciłam do piekarnika ciasto, żeby się piekło i stukam te słowa.
Trudny to był dla mnie dzień. Wyobrażałam sobie go kompletnie inaczej. Miało być szczęście, euforia i magia cudów, a tak naprawdę wyszła jedna wielka kicha. Niemniej jednak nie zamieniłabym tego dnia na nawet najlepszy dzień z okresu ciągłego pijaństwa. Jestem trzeźwa, świadoma i zdolna do tego, żeby poradzić sobie z emocjami, które mną targają. Wszystko będzie dobrze, to tylko zły dzień, a jutro już będzie lepiej.
Zapomniałam jeszcze o czymś ważnym. Po terapii wstąpiłam do pani doktor psychiatry porozmawiać o efektach ubocznych leków, które zażywam. Zgodziła się ze mną, że trzeba zadziałać, więc trochę zmodyfikowałyśmy koktajl psychotropowy, który zażywam. Bardzo mi to ulżyło, bo ostatni czas nie był dla mnie łaskawy. Cele na najbliższe dni to ustabilizowanie pamięci, koncentracji i snu. Myślę, że będzie dobrze. Wierzę bardzo mocno w osądy pani doktor, bo na ogół ma rację. Ulżyło mi, że była przestrzeń na to, żeby z nią dzisiaj porozmawiać. Myślę, że moim błędem było zbieranie się do tej rozmowy kilka dni, trzeba było uderzyć do niej wcześniej to krócej bym się męczyła.
Jestem skonana, więc jak ciasto się upiecze to idę spać. Mam silną potrzebę, żeby się porządnie wyspać. Jutro dzień ważenia i jestem pewna na 100%, że przytyłam. Po pierwsze zwiększyłam kaloryczność [z 1500 na 1700], a po drugie dzisiaj zjadłam posiłek jak jakieś wygłodzone zwierzę. Niemniej ten dzień był super i życzę sobie, żeby za rok było równie fajnie.
Fajnie, że jesteście.
Do jutra.
Fajnie, że jesteś. :)
Moje auto w pierwszy chłodny dzień wyświetliło mi na panelu za kierownicą "you cannot drive". Oczywiście zdążyłam się wystraszyć i zdenerwować, a tymczasem na wyświetlaczu z prawej była już dalsza część komunikatu precyzująca, że chodzi o to, że nie szybciej niż 130 km/h, bo ciśnienie w oponach z tyłu jest niższe od optymalnego. :)
Ciekawe co mój by krzyczał, gdyby miał taki wyświetlacz. Dzisiaj wsiadłam i wszystko hula jak ta lala, więc nie wiem co to był za wczorajszy foch :D
Hello ataraksja!
It's nice to let you know that your article will take 12th place.
Your post is among 15 Best articles voted 7 days ago by the @hive-lu | King Lucoin Curator by szejq
You receive 🎖 0.4 unique LUBEST tokens as a reward. You can support Lu world and your curator, then he and you will receive 10x more of the winning token. There is a buyout offer waiting for him on the stock exchange. All you need to do is reblog Daily Report 477 with your winnings.
Buy Lu on the Hive-Engine exchange | World of Lu created by szejq
STOP
or to resume write a wordSTART